Podczas tej wyprawy uczestnicy będą mieli możliwość zmierzyć się z jedną z największych ryb słodkowodnych zamieszkujących naszą planetę, łowić wspaniałe egzotyczne gatunki z całego świata oraz zobaczyć Tajlandię zupełnie dziką, jakiej nie ma w przewodnikach – zamieszkamy w pływającej wiosce, daleko od cywilizacji w pobliżu birmańskiej granicy.
Tajlandia to nie tylko turystyczny ale i wędkarski raj dla każdego, kto chciałby spróbować swoich sił z olbrzymami zamieszkującymi te wody. Co my tu mamy? Olbrzymie płaszczki słodkowodne poławiane na jednej z rzek o największych pływach na świecie, a których waga dochodzi nawet do około 400 kg. Na moich wyprawach, jeszcze nikt nie wrócił bez tego trofeum. Przeważnie są to okazy w granicach 100 kg. Karpie syjamskie – największe karpie na świecie, których waga dochodzi do 100 kg. Egzotyczne arapaimy – waga tego drapieżnika może sięgać do 200 kg. Sumy – różne gatunki, od Chaopray inaczej Pangaza, po przepiękne i waleczne sumy czerwono ogonowe. Dla wytrawnych łowców polecam także wyprawę na wężogłowca – rybę o niesamowitej waleczności – którą poławiamy w pobliżu birmańskiej granicy, mieszkając w wiosce na wodzie, oddalonej o około dwie godziny szybką tajską łodzią od najbliższego miasteczka, całkowita głusza i egzotyka (o komórkach, Internecie i Facebooku zapominamy), gdzie mieszkamy razem z jej mieszkańcami, tutejszymi rybakami i ich rodzinami. Takiej Tajlandii nie znajdziecie w ofertach biur podróży.
Dużo? Jest tutaj tak naprawdę o wiele więcej niż napisałem. Moje wyprawy organizuję tak, aby pokazać Tajlandię taką jakiej nie zobaczycie w przewodnikach, aby oprócz wspaniałego wędkowania poczuć jej smak, zapach i zobaczyć jej prawdziwe oblicze. Osobiście w Tajlandii spędziłem długi okres czasu, znam tutejsze zwyczaje i ludzi, trochę mówię po tajsku, choć to nie łatwe, a przede wszystkim jestem zapalonym wędkarzem, który tutaj uczył się od najlepszych. Każda z moich wypraw jest zorganizowana w oparciu o moje osobiste doświadczenia, ale także i przede wszystkim o Wasze oczekiwania.
Oto plan wyprawy:
Dzień 1. Wylot do Bangkoku.
Dzień 2. Powitanie na lotnisku w Bangkoku. Transfer z lotniska klimatyzowanym minibusem do hotelu w pobliżu pierwszego z łowisk. Po drodze wizyta na jednym z najsłynniejszych łowisk komercyjnych w Bangkoku , wizyta w tutejszym sklepie wędkarskim, posiłek. Zakwaterowanie w hotelu, pokoje dwuosobowe z klimatyzacją i łazienką.
Dzień 3. Połowy na łowisku komercyjnym, na którym padło wiele rekordów notowanych przez IGFA. Występuje tutaj cała różnorodność gatunków z całego świata, takich jak: Arapaima (do 180 kg), sum chao phrayado 96kg, sum z Mekongu do 137kg, ogończa do 100kg+, sum czerwonoogonowy do 51kg, sum czerwonoogonowy azjatycki do 32kg, wallago leeri do 65kg, wallago attu do 27kg, goonch do 33kg, pacu do 23kg i wiele gatunków karpia w tym karp syjamski do 78kg+, catla carp do 32kg+, złoty karp julienes do 22kg, mrigal do 9kg+, i rohu do 18kg+, niszczuka krokodyla do 15 kg. W tym niewielkim zbiorniku zaintrodukowano ponad 100 gatunków ryb. Każdy z uczestników będzie miał do dyspozycji 3 wędki – jedną na drapieżniki i dwie karpiowo-sumowe plus oczywiście przynęty. Łowisko będzie do naszej wyłącznej dyspozycji i nie będzie na nim w tym czasie żadnych innych wędkarzy. Na łowisku jest także możliwość kupienia napojów i zamówienia pysznych tajskich posiłków przygotowywanych na miejscu. Po połowach transfer do hotelu, czas wolny, nocleg.
Dzień 4. Połowy na łowisku jak dnia poprzedniego, po zakończeniu wędkowania transfer minibusem do hotelu w pobliżu następnego łowiska, nocleg. Bungalowy dwuosobowe, basen.
Dzień 5 i 6. Połowy płaszczek – ogończy – największych słodkowodnych ryb świata w rzece o jednych z największych pływów na świecie. Do naszej dyspozycji są dwie łodzie dostosowane do połowu tych gigantycznych ryb (ich waga może przekraczać nawet 400 kg) wraz z załogą i sprzętem wędkarskim, dwie łodzie asystujące plus jedna łódź do naszej dyspozycji do połowu mniejszych gatunków występujących w tej rzece ( wpływają tutaj nawet niewielkie rekiny ). Będziemy tutaj poławiać płaszczki z najbardziej doświadczonymi poławiaczami w Tajlandii i jak dotychczas nie zdarzyło się tak, aby ktokolwiek z uczestników moich wypraw wrócił bez tego trofeum, mam nadzieję że tak będzie i tym razem. Najczęściej poławiane są płaszczki, których waga oscyluje w granicach 100 kg, ale to właśnie do nich należy rekord połowu tej ryby na wędkę, bo płaszczka oceniana na około 450 kg. Dzienny limit połowów to 3 płaszczki na jedną łódź lub 6 godzin połowów. Najczęściej zaczynamy wcześnie rano i kończymy około południa. Dlatego też to tutaj planuję po połowach pokazanie Wam kawałka prawdziwej Tajlandii, tej z dala od zatłoczonego Bangkoku i tłumu turystów. Jedną z atrakcji tego miejsca jest prawdziwy, a nie stworzony dla turystów pływający market, na którym ilość i jakość towarów i przede wszystkim smakołyków oferowanych przez miejscowych jest nie do ogarnięcia, a sama wycieczka łodzią w to miejsce meandrującą rzeką jest wspaniałym przeżyciem. Będzie też okazja odwiedzić przepięknie zdobione buddyjskie świątynie z ich charakterystyczną tajską architekturą i klimatem w pobliżu, których będziemy łowili nasze olbrzymy. Oczywiście wszystko to jest do ustalenia, będziemy tam przecież aby łowić ale też i wypocząć. Mam jednocześnie nadzieję, że moje doświadczenie zarówno w połowach jak i jeżeli chodzi o samą Tajlandię (spędziłem tutaj ponad dwa lata) będzie pomocne i pozwoli Wam nie tylko złowić co najmniej kilka „życiówek” ale także pokazać Wam Tajlandię taką jakiej inni nie znają.
Dzień 7-9. Po połowach płaszczek (dzień 6)transfer minibusem pod birmańską granicę. Po dotarciu na miejsce, przesiadamy się na smukłą tradycyjną tajską łódź i płyniemy do naszej bazy, położonej w tutejszej wiosce lub raczej osadzie,jakich tutaj wiele. Żyje tutaj lud, który od wieków mieszka na wodzie w swoich pływających domach , zajmując się rybołówstwem, hodowlą ryb i w zasadzie jest samowystarczalny. Koło „naszej” pływającej chaty, jest zacumowanych jeszcze parę podobnych domów, w których toczy się normalne codzienne życie, jest też sklepik, w którym oprócz wszechobecnej Coca Coli dostaniemy różne, czasami dziwne dla nas na tajskie smakołyki, ale także przykład gwoździe – tak jakby ktoś akurat potrzebował. Jednym słowem typowy wiejski sklepik typu „mydło i powidło) w tutejszym wydaniu.
To dziki i duży akwen na którym występuje wiele egzotycznych gatunków ryb. Każdego dnia rano, po śniadaniu, przygotowanym przez naszych tajskich gospodarzy, którzy mieszkają kładkę dalej od naszej chaty wypływamy łodziami na połowy. Naszym głównym celem będzie wężogłowiec – ryba szczególnie ceniona przez tutejszych wędkarzy. Jej atak trudno porównać z innym, gwałtowny niczym rażenie prądem, tutaj nie ma miejsca ani czasu na finezję. Nawet stosunkowo niewielkie egzemplarze sprawiają, że adrenalina skacze momentalnie do najwyższego poziomu. Występuje tutaj kilka gatunków wężogłowca lub wężogłowa, bo i z taką nazwą możemy się spotkać, różnią się one nie tylko kolorystyką ale i rozmiarami, jednak każdy jest niesamowicie zajadłym przeciwnikiem. Wężogłowiec to spinning, ale jeżeli ktoś ma ochotę popróbować czegoś bardziej stacjonarnego to zawsze można spróbować wędkarstwa w stylu karpiowym. W akwenie występują trzy rodzaje tutejszego karpia: Rohu, Mrigal i Czarny Karp Syjamski, jest też kilka rodzajów tutejszych sumów. Z porannego wędkowania wracamy na obiad do naszej chałupy, sjesta, a po południu, gdy już robi się nieco chłodniej, chociaż tutaj to pojęcie względne, wracamy do uganiania się za rybami, by wieczorem powrócić na kolację. Tak mijają nam dni w miejscu, gdzie czas się zatrzymał, bez komórek, Facebooka, Skypa i tym podobnych wynalazków, bez których okazuje się można żyć.
Dzień 10. Bangkok – olbrzymia aglomeracja, której i tak nie sposób w jeden dzień zwiedzić. Będziemy musieli więc wybierać, a wybór jest trudny, bo Bangkok oferuje tak wiele atrakcji, jak mało które miasto na świecie. Wspaniały pałac królewski, widoczny na niemal wszystkich okładkach przewodników, wycieczka rzeką Menam, Chinatown, ze swoimi cudownymi aromatami, a czasami i dla nas smrodem najdziwniejszych rzeczy do jedzenia jakie można spotkać, wspaniałe jedno z najpiękniejszych na świecie akwarium z okazami z całego świata? Jeszcze przecież trzeba zrobić zakupy, więc może wieczorem nocny targ koło Padpong – najsłynniejszej dzielnicy czerwonych latarni w Bangkoku? Jedno jest pewne – nie odwiedzimy wszystkiego, bo nawet ja nie znam wszystkich fajnych miejsc w Bangkoku, to ogromne miasto żyje i codziennie pojawia się coś nowego i coś umiera.
Powyższy plan wyprawy starałem się stworzyć jako optymalny i dający Wam możliwość zakosztowania wspaniałej wędkarskiej przygody w oparciu o moje osobiste doświadczenie i najlepsze łowiska w Tajlandii.
Oczywiście możliwy jest program według dowolnego scenariusza.
Kiedy do Tajlandii?
Tajlandia to turystyczny raj, to wiemy wszyscy. Sezon tutaj trawa w zasadzie cały rok. Jego szczyt przypada na miesiące zimowe, kiedy to Europa jest z reguły pokryta śniegiem, a tutaj mamy zagwarantowane słońce i upalną pogodę. Jednak także w miesiącach letnich, kiedy to tutaj jest pora deszczowa także Tajlandię odwiedza wielu turystów. Nie ma tutaj takiego przypadku, że deszcz pada tak jak u nas nieraz przez parę dni. Ulewy są krótkotrwałe i zazwyczaj w godzinach popołudniowych, kiedy to leje przez powiedzmy pół godziny, a następnie wychodzi tropikalne słońce. Zdarzają się też ulewy i burze podczas nocy, ale ranek budzi nas zazwyczaj piękna pogodą. Poza tym pora monsunów to tutaj czas największych zbiorów egzotycznych owoców i warzyw, a i upały nie doskwierają tak jak zwykle.
Podsumowując do Tajlandii można jechać o każdej porze roku nie martwiąc się o pogodę.
Jak pojechać ze mną na wyprawę?
Kontakt w sprawie wypraw: Irek tel. +48 534-628-458
e-mail: biuro@wyprawawedkarska.pl