Norwegia, położona na samym północnym skraju Europy to jeden z najbardziej rybnych i jednocześnie najpiękniejszych obszarów na świecie. Dzięki Prądowi Zatokowemu morze tutaj w zasadzie nigdy nie zamarza, poza głęboko w ląd wcinającymi się fiordami. Nawet daleko na północy w pobliżu Morza Barentsa pozostaje wolne od lodu, a temperatura w strefie brzegowej zimą rzadko spada poniżej -10ºC. Zupełnie inna jest sytuacja w głębi lądu, gdzie wpływ prądu maleje, tam temperatury -25ºC i niższe są czymś zwyczajnym. To właśnie dzięki temu ciepłemu prądowi zwanemu także Golfsztromem i niesionym wraz z nim składnikom pokarmowym wzdłuż wybrzeża mamy jedną z największych koncentracji ryb na świecie. Dzieje się tak zwłaszcza w północnych rejonach Norwegii od Lofotów po przylądek Nordkyn. Dlatego właśnie skupiliśmy się tutaj na północnych i najlepszych łowiskach tego wędkarskiego raju jakim jest Norwegia.
Na początku powinniśmy zrobić tutaj pewien podział na wędkarstwo morskie i w wodach słodkich. Zacznijmy od morza. Sezon wędkarski na północy zaczyna się od marca, a kończy w październiku. Marzec i kwiecień to zdecydowanie najlepsze miesiące na Skey – wielkiego dorsza z Morza Barentsa, który wpływa tutaj z głębokich i zimnych wód na tarło. Jest to zdecydowanie okres dla wędkarskich twardzieli, ponieważ pogoda w tym okresie jest kapryśna i potrafi być bardzo zmienna. Może też zdarzyć się tak, że kilka dni musimy spędzić w porcie, bo warunki nie pozwalają na połowy. Wynagradza nam to jednak połów największego i najsmaczniejszego dorsza na świecie Skrei, którego waga może dochodzić nawet do 30 kg, a jego mięso o śnieżnobiałej barwie jest rarytasem na całym świecie. Bardziej stabilna pogoda zaczyna się w maju i trwa do końca lipca. Bywają tutaj dni, gdzie temperatura osiąga nawet 25ºC i krótkie szorty są jak najbardziej na miejscu. Średnie temperatury w lecie to jednak około 15ºC. Północna Norwegia to jednak miejsce, gdzie pogoda potrafi zmieniać się dosłownie z minuty na minutę, dlatego też przy planowaniu połowów należy bezwzględnie korzystać z raportów pogodowych podawanych na norweskich stronach, które są aktualizowane na bieżąco np. tutaj: https://www.yr.no/nb. Po Marcu i kwietniu, czyli miesiącach zdecydowanie dorszowych przychodzi okres na rybę, która dla wielu jest jedynym celem to jest na wielkiego halibuta. W tej chwili, po latach zaprzestania odłowów tej ryby sieciami jej populacja naprawdę rośnie z każdym rokiem o czym świadczą wyniki uzyskiwane przez wędkarzy na tych wodach. Ryba ta potrafi osiągać wagę grubo przekraczającą 100 kg, a jego wymiar ochronny to 80 cm.
Oczywiście
dorsz i halibut to nie wszystkie gatunki tutaj występujące. Do
pozostałych wartych odnotowania należy na pewno czarniak, ryba
bardzo waleczna i jak najbardziej sportowa, następne to bezłuska
brosma, molwa, zębacz o pysku jak najbardziej zasługującym na tą
nazwę, ale bardzo smacznym mięsie, przepiękny karmazyn, czy
żabnica, będąca rarytasem w drogich restauracjach. Jakby tego było
mało, dla miłośników owoców i darów morza mamy tutaj na północy
Norwegii kraba królewskiego, muszle Św. Jakuba, kraba brązowego,
omułki, kraba śnieżnego czy tutejsze langustynki. W lecie dostępny
jest także tutejszy stockfish, eksportowany do wielu krajów suszony
dorsz o ciekawym smaku, którego warto spróbować, a którego ja
stałem się fanem.
Wystarczy spojrzeć na mapę, aby zdać sobie sprawę ile jest tutaj możliwości. Finnmark, czyli północna Norwegia to około 60.000 jezior! Niezliczone strumienie, jeziorka i rozlewiska pokrywają gęstą siecią cały obszar północnej Norwegii. Można w zasadzie być pewnym, że jeżeli wyruszymy z wędką w nieznane, natrafimy na strumień, rzeczkę, czy jeziorko, gdzie nieniepokojeni przez nikogo możemy zacząć łowić. Oczywiście sprawa nie jest tak prosta. Obowiązują pewne zasady, priorytety i zezwolenia. Miejscowi za zezwolenie nie płacą nic, jest jedynie obowiązek zgłoszenia, turyści jednak muszą wykupić licencję. Można to zrobić przez internet np. tutaj: https://www.natureit.no/en/k-p-produkt/563?language=en
Na stronie znajdziecie nie tylko możliwość zakupu licencji ale także aktualnie obowiązujące przepisy. Generalnie najdroższym jest połów łososia w tzw rzekach łososiowych, których tutaj jest naprawdę wiele. Obowiązuje tutaj też inny ściśle określony sezon wędkarski, wydaje się też określoną liczbę zezwoleń na dany dzień, a te wydawane turystom (jeżeli starczy limitu) są droższe niż te wydawane miejscowym. Na pocieszenie napiszę, że łososie wchodzą też do wielu innych rzek, które nie są objęte tymi regulacjami, a trocie można łowić także w morzu, nawet z brzegu, bezpłatnie. Dzieci i młodzież oraz małżonkowie są w zasadzie zwolnieni z opłat, co jest krzepiące.
Czego możemy spodziewać się w tych wodach? Najczęściej poławiane są palie arktyczne, niezwykle cenione o wspaniałych barwach ryby łososiowate, ale także trocie, sieje oraz lipienie. Czyli wszystko to czego wędkarz chciałby spróbować. Rzeki i jeziora północnej Norwegii, to raj dla muszkarzy ale także dla spinningistów. Można poławiać tutaj na przynęty sztuczne, ale także i naturalne. Wyjątek stanowi żywa rybka, na nią łowić nie wolno.
Osobnym tematem jest wędkarstwo podlodowe. Lód pokrywa tutaj rzeki i strumienie już w październiku. Sezon wędkarski trwa tutaj w zasadzie przez całą zimę, jednak ze względu na noc polarną, która zapada tutaj 20 listopada, ciemno jest w zasadzie całą dobę z niewielkim przejaśnieniem na godzinę lub dwie, większość wędkarzy czeka więc na pierwszy wschód słońca, który następuje tutaj 22 stycznia i wtedy łowić pod lodem można nawet w czerwcu, gdzie słońce już nie zachodzi.